„Środa: słówko na dziś”. Czytają: Tomasz Knapik i Kevin Aiston.
Wynagrodzenie różne miewa oblicza. Jeśli dostajesz żołd – od razu wiadomo, że jesteś żołnierzem. Jeśli wypatrujesz gaży – niewątpliwie mamy do czynienia z artystą. Podobnie byłoby z honorarium – na nie liczą zarówno artyści, jak i przedstawiciele innych wolnych zawodów (prawnicy, tłumacze).
Po angielsku najogólniejszym terminem określającym wynagrodzenie będzie po prostu „pay” lub „remuneration” (która uwzględnia też prowizje) albo też coraz częściej pojawiające się „reward”.
W pracy najemnej najczęściej używamy słówka „salary” – jest to wynagrodzenie wypłacane co miesiąc, w odróżnieniu od „wages”, czyli wynagrodzenia tygodniowego. Co ciekawe, w Polsce myślimy w kategoriach wynagrodzenia miesięcznego – natomiast w angielskich ogłoszeniach o pracę podawana jest kwota w skali rocznej – w miejscu na wpisanie wynagrodzenia znaleźć możemy co następuje:
– Up to £33,000
– £9PH (czyli dziewięć funtów za godzinę)
– £18,000 pa (per annum – rocznie)
– £22,800 OTE + company car (czyli: jeśli cele roczne będą osiągnięte, plus służbowe auto)
Skoro zatem o pensjach mowa – te, jak zapewne państwu wiadomo, mogą być żeńskie lub głodowe (co niektórzy uznają za synonim do „nauczycielskie”).
To było „Środa: słówko na dziś”. Czytali: Tomasz Knapik i Kevin Aiston.